Wśród uprawiającej sport płci pięknej jest coś absolutnie wyjątkowego. Bieganie, jazda na rowerze, czy pływanie, #LIKEAGIRL jest bez wątpienia piękne. Nigdy nie uważałem inaczej. Zawsze postrzegałem to, jako coś szczególnego. Imponowały i imponują mi biegające kobiety, wbrew pozorom szczególnie te, które są szybsze, silniejsze i bardziej wytrzymałe ode mnie. Jednak nie jest to warunek determinujący moje uznanie. Cenię przede wszystkim je, ponieważ sam dobrze wiem, jak wiele sport wymaga poświęcenia i niejednkrotnie wielu wyrzeczeń.
Pływanie, rzucanie, skakanie, czy bieganie #JakDziewczyna jest absolutnie wyjątkowe! ;-)
Tym bardziej trudno uwierzyć, że jeszcze do niedawna sport był zarezerwowany wyłącznie dla mężczyzn. Oficjalnie, kobiety do rywalizacji sportowej podczas Igrzysk Olimpijskich zostały dopuszczone dopiero w 1913 roku. Mimo tego, ich udział w wydarzeniach sportowych długo jeszcze był znikomy. Musiało niestety nieco upłynąć wody, aby nadmuchane ambicje mężczyzn skupiły się przede wszystkim na szlachetnej stronie sportu, dostępnego dla wszystkich, a nie wyłącznie na własnych rozbujałych ego.
Do zmiany tej sytuacji niezbędna była także zdecydowana kobieca determinacja, której z pewnością nie zabrakło norweskiej lekkoatletce, specjalizującej się w biegach na długich dystansach, Grete Waitz. Trudno przecenić jej zaangażowanie w propagowanie sportu wśród kobiet, przede wszystkim biegania. Swoją sportową działalnością i wyjątkowymi sukcesami udowodniła, jak to jest biegać #JakDziewczyna i zwyciężać.
Grete Waitz urodziła się 1 października 1953 roku w Oslo. Mając sidemnaście lat ustanowiła rekord Europy juniorek w biegu na 1500 metrów. Od początku wykazywała dużą determinację w osiąganiu sportowych sukcesów. W 1978 roku, wystartowała w maratonie nowojorskim, po zaproszeniu jego twórcy – Freda Lebow, gdzie zwyciężała dziewięć razy z rzędu. Dwukrotnie także triumfowała podczas maratonu w Londynie. Była też, między innymi, pięciokrotnie złotą medalistką Mistrzostw Świata w biegach przełajowych.
Przez całe swoje życie propagowała bieganie na całym świecie. Odnoszę wrażenie, że to przede wszystkim było jej głównym, życiowym celem. Nawet w ostatnich tygodniach swojego życia, kiedy już ciężko chorowała, przebywając w klinice, urządziła salę gimnastyczną dla chorych i w miarę swoich możliwości prowadziła z nimi zajęcia. Właściwie do końca swojego życia była świadoma swojej sportowej misji, którą przez cały czas skrupulatnie realizowała. W wywiadzie udzielonym dla serwisu competitior.com w 2010 roku mówiła – „Przebiegnięcie maratonu staje się celem dla coraz większej ilości ludzi, co mnie niesamowicie cieszy. Liczba uczestników stale rośnie. Jestem bardzo szczęśliwa”.
Grete Waitz – matka nowojorskiego maratonu, zmarła przegrywając z rakiem mózgu 19 kwietnia 2011 roku.
THX Grete…
Łukasz Pura, RunEasier
Dodaj komentarz