Historia bomby witaminowej o nazwie smoothie sięga lat 60 XX wieku, kiedy to Ameryka zachwyciła się owocowym, pysznym, sycącym i bardzo zdrowym posiłkiem. Posiłkiem, bo nazwać smoothie napojem to zdecydowanie za mało.
To idealna propozycja dla biegaczy i zabieganych – moc biegowa w jednej szklance. Ci którzy jeszcze nie próbowali zblendowanych warzyw i owoców z odrobiną wody, koniecznie powinni to zrobić. Chyba nie znam lepszej propozycji niskoprzetworzonego posiłku. Osobiście zwariowałem na jego punkcie. Zwykle smoothie przyrządzam rano i zaraz po treningu, aby wspomóc regenerację. To posiłek, który nie obciąża układu trawiennego, gdyż rozdrobnione warzywa i owoce są łatwo przyswajalne.
Proporcje nie są tu ważne. Ja wykorzystałem trzy natki pietruszki, jedno awokado i trzy limonki. Całość zmiksowałem w blenderze i na koniec dodałem wodę. Pamiętaj! Jesteś tym, co jesz! ;)
CHEERS!
Łukasz Pura, Run Easier
„Pobiegane smoothie” pobiegło ze mną w moim dotychczas najdłuższym biegu – prawie 30stu kilometrów:).
I spisało się doskonale – pewnie lepiej niż ja.
Chociaż nie ukrywam, że na początku byłem sceptyczny – mix limonki, awokado i pietruszki wydał mi się mało energetyczny w porównaniu z wizją ogromnego śniadania jakie dla siebie planowałem przed biegiem;).
Ale zaryzykowałem stawiając przede wszystkim na coś lekkiego, co nie będzie „ciążyć” w trakcie biegu – i pobiegane smoothie okazało się strzałem w dziesiątkę!
Całość jest prosta w przygotowaniu, ale niezwykle sycąca i energetyczna! – podczas całego biegu i jeszcze sporo czasu „po” – nie czułem się głodny i co najważniejsze – smoothie uchroniło mnie od rzucenia się do lodówki zaraz po powrocie – czego też się obawiałem.
Podsumowując: szczerze polecam jako zastrzyk dobrej energii przed biegiem!:)
Jacek