Powroty w swej osobliwej naturze są ani łatwe, ani trudne. Niestety bywają skomplikowane, tym samym nieprzewidywalne. Jednak z pewnością wymagają ponownego, odpowiednio dużego zaangażowania, niekiedy wstrzymania i ewentualnie paru słów wyjaśnienia, które jestem bez wątpienia choćby w kilku zdaniach w tej sytuacji winien. Niestety odnoszę wrażenie, że moje tłumaczenie nie będzie zbyt mocne i przekonujące. Nie znam konkretnych powodów, dla których mnie tu w ostatnim czasie nie było. Stało się tak bez wielkiej przyczyny, po prostu odpuściłem – głupia sprawa. Być może zwątpiłem, zgubiłem sens. Biegowych blogów jest wiele, a wśród nich większość tych bardzo dobrych. Poza tym wbrew pozorom mam wiele przezorności, która niekiedy w moim przypadku potrafi być także zgubna.
„Nim wykonasz pieśń
pomyśl i sprawdź
czy nie piękniej robi to ptak
i czy wogóle jest sens
wykonywać pieśń
(…)”
Niestety, albo na szczęście nic nie jest czarne, czy też białe. Być może również było tak w tej sytuacji. Zabrakło mi motywacji i chęci – straciłem cel.
Jednak skoro wracam, nie był to czas stracony. Potrzebowałem go prawdopodobnie, aby się przekonać i jeszcze bardziej docenić przede wszystkim tych którzy mimo braku nowych materiałów na blogu z nadzieją przez ten czas tu zaglądali. Przybyło też nieco nowych osób zainteresowanych blogiem Run Easier, co jest dla mnie jednak zaskoczeniem. Nie będę ukrywał, że jest to dla mnie ważne i budujące. Mnie również brakowało tego biegowego miejsca. Choć w krótkim czasie, to szybko przywykłem do niego. W końcu dzięki Run Easier wiele życzliwych słów z Waszych ust i komentarzy otrzymałem. Były także te mniej uprzejme, jednak za nie również dziękuję. W pewny sensie one są równie budujące, a wbrew pozorom bywają nawet bardziej.
Jednak pora definitywnie wrócić. Czas zostawić z tyłu i zapomnieć o tym, co się nie udało, czego nie zrobiłem i zacząć ponownie. Niekiedy warto wejść dwa razy do tej samej rzeki.
Obiecuję, że znowu będzie jak kiedyś, a czasami być może uda się nieco lepiej. Jeśli przez dłuższą jednak tylko chwilę mnie tu zabraknie, możecie bez wyrzutów sumienia wytargać mnie za uszy. Natomiast, proszę oszczędźcie moje nogi. Mimo braku w ostatnim czasie nowych wpisów na blogu, nie zapomniałem o bieganiu. Przez cały ten czas biegałem, nadal biegam i będę biegał. Nie przesadzam twierdząc, że w moim życiu bieganie jest równie ważne jak oddech, miłość, czy wzruszenie. Dzięki bieganiu nie tylko zawdzięczam zdrowie, miłość do sportu – w ostanim czasie pochłaniającego mnie triathlonu, ale również pasję do życia. Oczywiście, to wszystko dzięki wsparciu najbliższych mi osób – mojej żonie Agnieszce i obecnie sześcioletniemu cudownemu synowi Jankowi. Dziś już mam świadomość jaki ich jest w tym ogromny udział. Zacząłem biegać dla siebie, ale kontynuję swój bieg już tylko dla nich i dzięki nim.
THX!
Łukasz Pura, Run Easier
Wzloty i upadki zdarzają się każdemu :) Nie odpuszczaj! Dzięki Twojemu 1 zdaniu uwierzyłam, że mogę przebiec 10km i zrobiłam to i robię dalej! :D Więc wracaj, pisz, inspiruj człowieku!!! Nieważne, że blogów biegowych jest masa! Każdy jest inny, każdy wyjątkowy. Nie myśl tyle, a pisz sercem :) Sama miewam dni, tygodnie bez wpisów, bez zdjęć analogowych, teraz blog przeszedł bardziej w biegowy, zamiast analogowy. Życie. Do dzieła! Dużo mocy i uśmiechu! :D