runner’s review: Electric Guest – Mondo

RunEasier_Electric_Guest_Mondo

Trudno jest mi jednoznacznie zdefiniować własne muzyczne preferencje. Potrafią być bardzo różne, nawet skrajne, ale zawsze pozostają w dobrym guście. Często powtarzam, że nie mam ograniczeń moralnych, co nie jest jednoznaczne z brakiem moralności,  ale dźwigam za to ciężar tych estetycznych. One determinują pośrednio także moje muzyczne wybory. Kiedy biegam słucham równie często kompozycji Olafura Arnaldsa, co utworów Electric Guest. Wbrew pozorom nie jest im do siebie bardzo daleko. Słuchając Arnaldsa, jak również Electric Guest można przecież biegać. I choć wrażenia pozostawiają różne, to zawsze są wyjątkowe.

Przywykliśmy do słuchania muzyki w zapadającym się fotelu, jadąc tramwajem do pracy, czy też w podróży samochodem, ale zupełnie innych odczuć dostarcza słuchanie w trakcie biegania. Podczas biegu reagujemy inaczej. Zdecydowanie większe dotlenienie mózgu wyostrza nasze zmysły. Odmienia się percepcja nas samych, otoczenia, ale także muzyki, której w trakcie słuchamy. I nie jest to z pewnością przerysowana rzeczywistość, postrzegana w intensywniejszych, nienaturalnych barwach, gdyż właśnie ruch, z wszystkimi swoimi pozytywnymi skutkami, jest niezbędny człowiekowi do życia. 

Dlatego, na moim blogu, chciałbym się dzielić z Wami recenzjami płyt, których słucham biegając. Napisane z perspektywy biegacza – w kontekście biegania – dla biegaczy.

Po publikacji poprzedniego postu czuję się zobowiązany rozpocząć od albumu Mondo, grupy Electric Guest.  Nie bez powodu w „This Is My World” wykorzystałem utwór „This Head I Hold”, gdyż cała płyta sprawia wrażenie skomponowanej i nagranej wręcz z pulsometrem. To rzeczywiście świetny album, do samotnego słuchania w fotelu, w gronie znajomych, jak również, co najbardziej dla nas frapujące, do biegania. Oczywiście nie spodziewajcie się, że wszystkie utwory na płycie, jak wspomniane „This Head I Hold”, czy „The Bait”, to swoiste powersongi. Jednak dzięki temu, po dużej dawce muzycznej energii jest czas na wytchnienie, choćby w krótkiej, choć uroczej piosence „American Daydream”, gdzie w refleksyjnym nastroju, krok za krokiem, można kontemplować gęsto, choć powoli sączące się dźwięki.

Album Mondo został zarejestrowany w kwietnu 2012 roku, w Los Angeles. To debiutanckie wydanie istnejącej od 2010 roku grupy Electric Guest, którą tworzą przede wszystkim Asa Taccone i Matthew „Cornbread” Compton. Urzekające brzmienie, przypominające czasy butów do biegania z przed kilkudziesięciu lat, nadał płycie Danger Mouse.

Dla mnie album Mondo jest już biegowym evergreenem. Dziesięć, nie licząc bonusów, skrojonych na miarę biegacza utworów, świetnie dopasowujących się do biegowego rytmu i tempa.

POLECAM!

Łukasz Pura, Run Easier

2 komentarze to runner’s review: Electric Guest – Mondo
  1. katrin pisze:

    „Trudno jest mi jednoznacznie zdefiniować własne muzyczne preferencje. Potrafią być bardzo różne, nawet skrajne, ale zawsze pozostają w dobrym guście.”

    Serio? To czy pozostają w dobrym guście to jednak subiektywna opinia. W jakim sensie nie ma Pan ograniczeń moralnych?

  2. Łukasz pisze:

    Tak, to jest subiektywna opinia, jednak w moim przypadku poparta wiedzą i doświadczeniem. Z racji muzykologicznego wykształcenia, „uzurpuję” sobie możliwość do publicznego wyrażania opinii w tym zakresie. Poza tym sztuka, w tym muzyka na szczęście nie podlega wyłącznie subiektywnym ocenom. Odnośnie mojej moralności, to każdy świadomy i myślący człowiek winien dokonywać wyborów poza wszelkimi ograniczeniami. Pozdrawiam :)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*

*

kim jestem?



Łukasz Pura
founder/blogger/musicologist/
sound designer/publicist/
climber/triathlete/
runner/

Prócz oddechu, miłości, wzruszeń
i estetycznych zachwytów
potrzebne jest mi także bieganie.
Na blogu Run Easier, w lekkim,
biegowym stylu, łączę swe pasje,
a wszystko w myśl idei
przyjemniejszego życia.
...to make life easier.

piszę, fotografuję dla: